Australia 2017 – Sydney

Australia – marzenie wielu podróżników.

Chyba każdy kto oglądał sylwestrowy pokaz fajerwerków nad Operą w Sydney, migawki z Wielkiej Rafy Koralowej czy filmy z australijską fauną zgodzi się z nami, że kontynent zamieszkały przez torbacze to kierunek wymarzony. Naszą australijską przygodę rozpoczęliśmy w Sydney.

Już pierwszy widok na Sydney z okna samolotu zrobił na nas ogromne wrażenie – na lądzie było równie ciekawie :).

Sydney z lotu ptaka

Krótka historia Sydney

Od lat uznawane za jedno z najlepszych miast do zamieszkania na świecie. Istnieją dowody na to, że życie tętniło na tych terenach już ponad 40 tysięcy lat temu, wtedy żyły tu plemiona Aborygenów.

Biali mieszkańcy Australii dotarli tu dużo później. Zatoka Botaniczna, nad którą leży Sydney została odkryta przez Thomasa Cooka w 1770 roku. Pierwsza stała osada Europejczyków powstała jednak dopiero w 1788 roku. To właśnie 26 stycznia tego roku Kapitan Artur Philips, dowódca tak zwanej „Pierwszej floty”, zwinął żagle i wbił w ziemię brytyjską flagę w okolicach The Rocks, gdzie dziś położona jest między innymi Opera. Uznał bowiem miejsce to za dobre do stworzenia pierwszego przyczółku na południu wyspy. To również jemu zawdzięczamy nazwę miasta. Kapitan Philips nazwał osadę na cześć Thomasa Townshend’a, pierwszego wicehrabii Sydney, członka rządu brytyjskiego przewodniczącego Komitetu Handlu i Plantacji Zagranicznych, kierującego zagranicznymi wyprawami brytyjskimi i pomysłodawcy założenia w Australii kolonii karnych. Pierwszymi osadnikami tych terenów byli właśnie przestępcy zesłani tu przez brytyjski rząd.

Dziś Sydney jest największą metropolią Australii i Oceanii i mieszka w nim ponad 5 milionów osób. Położone jest w Nowej Południowej Walii, na południowowschodnim wybrzeżu kraju przy Morzu Tasmańskim.

Atrakcje Sydney

My w Sydney byliśmy pod koniec kwietnia. Pogoda była całkiem dobra a temperatura, oscylująca około 18 stopni, zachęcała do zwiedzania. Zobaczcie co udało nam się zobaczyć w tym pięknym mieście.

Opera w Sydney

Obowiązkowym punktem w Sydney jest oczywiście Opera. Autorem projektu jest duński architekt Jorn Utzon. Przedstawiona przez niego ogólna koncepcja wyglądu gmachu, mimo tego, że brakowało jej szczegółowych planów, zwyciężyła w międzynarodowym konkursie architektonicznym ogłoszonym w 1957 roku. Realizacja trwała wiele lat i pochłonęła o wiele więcej pieniędzy niż przewidywano. Otwarcie było też wielokrotnie przesuwane. W końcu doszło do niego w 1973 roku. Obecnie budynek jest wizytówką i najbardziej rozpoznawalnym obiektem w całej Australii.

Jeden z najlepszych widoków na operę można złapać podróżując promem z Circular Quay na Manly.

Opera w Sydney – widok z promu na Manly.

Opera w Sydney – widok z promu na Manly.

Niewiele osób wie, że z budową opery łączy się również inna, dramatyczna historia. Aby sfinansować realizację tego niezwykle ambitnego projektu, w 1960 roku zorganizowano loterię narodową, w której nagrodą było 100 tysięcy funtów (obecnie równowartość 4 milionów dolarów). W ówczesnych czasach zwycięzcy loterii stawali się swego rodzaju celebrytami – zdjęcia rodziny, która zdobyła główną nagrodę obiegły całą Australię. Niestety miało to tragiczne skutki. Ich ośmioletni synek Graeme, został porwany dla okupu i zamordowany, mimo że rodzice zgodzili się okup zapłacić. Zbrodnia ta zszokowała Australię i była pierwszym i jedynym dotychczas porwaniem dziecka dla okupu w historii tego kraju.

Tyle o historii. Trzeba przyznać, że dziś gmach robi niesamowite wrażenie, zarówno z bliska jak i z dystansu. My podziwialiśmy operę prawie z każdego kąta.

Jeden z lepszych widoków na operę jest ze słynnego Harbour Bridge:

Opera w Sydney – widok z Harbour Bridge.

Opera w Sydney – widok z Harbour Bridge.

W szczególności nocny widok na pięknie oświetloną operę zapada w pamięci.

Opera w Sydney – nocny widok z Harbour Bridge.

Opera w Sydney – nocny widok z Harbour Bridge.

Harbour Bridge

Drugim charakterystycznym punktem Sydney jest Harbour Bridge, powstały w 1932 roku jeden z największych mostów łukowych na świecie. Most ten był pierwszą fascynującą rzeczą, którą zobaczyliśmy jadąc z lotniska w Sydney do okolic centrum miasta:

Harbour Bridge – widok z samochodu.

Most łączy północne dzielnice Sydney i The Rocks. Uniezależnił on mieszkańców miasta od przeprawy promowej. Z mostu rozciąga się piękny widok na operę. Można spokojnie przejść przez niego pieszo – potrwa to około 10 -15 minut. Należy jednak pamiętać, że tylko prawa strona mostu przeznaczona jest dla pieszych, po lewej mogą jeździć rowerzyści czy też amatorzy rolek. Dość starannie pilnują tego strażnicy.

Most prezentuje się majestatycznie szczególnie podczas zachodu słońca i nocą.

Harbour Bridge nocą.

Warto odnotować, że na szczycie mostu znajduje się punkt widokowy Pylon Lookout, z którego rozpościera się piękny widok na miasto. Niestety w godzinach, w których byliśmy w okolicy był on zamknięty :(.

Królewski Ogród Botaniczny

Kolejnym miejscem, które warto zobaczyć jest Królewski Ogród Botaniczny, piękny park położony w centrum miasta. W ogrodach spędzić można przyjemny czas spacerując alejkami wśród zieleni. Warto tu przyjść gdy zaczyna się już lekko ściemniać – można wtedy zobaczyć całe stada latających nietoperzy – czyli rudawek, dla których ogród jest domem. Podobno można też tam spotkać oposy, ale nam się nie udało. Z ogrody bardzo ładnie widać centrum miasta.

Trzeba pamiętać, że ogród ma określone godziny otwarcia – zazwyczaj 07:00 – 18:30. Poza tymi godzinami jest zamykany (my ledwo zdążyliśmy). Wstęp jest bezpłatny.

Królewski Ogród Botaniczny w Sydney.

Coastal Walk, Bondi i inne plaże Sydney

Sydney to oczywiście również plaże – jest ich tu ponad 70, a najpiękniejsza z nich Bondi Beach jest słynna na całym świecie. Wyprawę na Bondi warto połączyć również z innymi pięknym plażami i przejść się wzdłuż wybrzeża tak zwanym Costal Walk, mijając po drodze przepiękne widoki. My rozpoczęliśmy nasz spacer od plaży Coogee i już ona zrobiła na nas duże wrażenie.

Biały ibis spotkany w okolicach Coogee – bardzo popularny ptak w Sydney.

Plaża Coogee w Sydney.

Plaża Coogee w Sydney.

Pogoda była piękna, ale mimo słońca temperatura była dość rześka. Nie przeszkadzało to jednak Australijczykom – wiele osób opalało się w bikini, nie brakowało również amatorów kąpieli. Postanowiliśmy zrezygnować z pluskania się w falach oceanu i ruszyliśmy przed siebie za cel mając plażę Bondi.

Coastal Walk Sydney

Po drodze mijaliśmy piękne miejsca i całe wybrzeże przyprawiało nas nieustannie o gęsią skórkę, ochy i achy. Minęliśmy m. in. Gordon’s Bay, Clovelly Beach, Tamarama Beach oraz plażę Bronte. Każdy z wymienionych punktów jest wyjątkowy i warto przejść całą trasę, żeby zobaczyć wszystkie.

Gordon’s Bay Sydney

Gordon’s Bay Sydney

Ciekawostką jest również ogromne cmentarzysko, przez które prowadzi ścieżka. Jest to cmentarz Waverly położony tuż przy wybrzeżu w okolicach Bronte Beach. Widok z niego jest niesamowity.

Cmentarz Waverly w Sydney położony na trasie Coogee – Bondi

Pomniki na Cmentarzu Waverly robią duże wrażenie

Może zabrzmi to dziwnie, ale to miejsce wydaję się idealne na wieczny odpoczynek – szum fal, soczysta zieleń, błękit oceanu. Czy nie tak powinien wyglądać raj?

Cmentarz Waverly w Sydney położony na trasie Coogee – Bondi

Plaża Bronte w Sydney

Plaża Tamarama w Sydney

Po dwóch godzinach spaceru dotarliśmy wreszcie do Bondi Beach. Jest to ogromna, bardzo szeroka i jednocześnie najsłynniejsza plaża w Sydney. Roi się tam od surferów. W sezonie na pewno jest ich jeszcze więcej.

Ciekawym elementem krajobrazu jest basen z morską wodą – powstał on tam dla osób chcących trochę popływać bez walki z falami. Niestety wody przy Bondi są bardzo niespokojne, ciężko tam pływać i może to być dość niebezpieczne. Akurat w czwartek, gdy tam byliśmy basen był czyszczony, nie mamy więc zdjęcia gdy pływają w nim ludzie. Unikajcie czwartku na Bondi :).

Basen na Bondi Beach

Półwysep Manly

Kolejnym punktem na naszym planie zwiedzania był półwysep Manly. Z Bondi pojechaliśmy autobusem do punktu w centrum miasta skąd wypływają promy czyli Circular Quay. Stamtąd popłynęliśmy promem na Manly. Tuż po wypłynięciu z portu jest przepiękny widok na operę – warto usiąść na otwartym pokładzie po prawej stronie.

Opera w Sydney widok z promu na Manly

Oprócz widoku na słynną operę można podziwiać także potencjał militarny tego miejsca.

Nazwę półwyspu zawdzięczamy ponownie Kapitanowi Philipsowi. Przybył on tutaj również w 1788 roku szukając kolejnych miejsc odpowiednich do zasiedlenia i napotkał na swojej drodze mężczyzn z plemienia Guringai. Niestety nie został zbyt ciepło przyjęty – jeden z członków plemienia dość mocno go uderzył. Kapitan zabronił jednak swoim ludziom podejmowania odwetu, aby nie dopuścić do rozlewu krwi, a miejsce to nazwał Manly Cove, czyli „Zatoka męska” na cześć pewnych siebie i męskich Aborygenów .

Obecnie Manly jest klimatycznym kurortem. Czuć tu luz i atmosferę wakacji. Tutejsza główna plaża Manly Beach aż roiła się od surferów.

Centrum Manly

Plaża Manly wieczorem

Plaża Manly nocą

Dalej przeszliśmy wybrzeżem do przepięknej plaży Shelly Beach. Idąc wybrzeżem mijaliśmy wiele osób snorkelujących z latarkami po zmierzchu. Manly ma bowiem również niezwykle bogaty świat podwodny i można tam podziwiać piękną rafę oraz wiele morskich stworzeń.

Plaża Shelly na półwyspie Manly

Plaża Shelly na półwyspie Manly

Z Manly do centrum Sydney wróciliśmy autobusem.

Pozostałe atrakcje

Kolejnym ciekawym miejscem w Sydney jest wzgórze obserwacyjne skąd można podziwiać Harbour Bridge i centrum biznesowe miasta (ang. CBD).

Biznesowe centrum Sydney z bliska

Widok ze wzgórza obserwacyjnego na Harbour Bridge i CBD

Widok ze wzgórza obserwacyjnego na CBD

Ze wzgórza można przejść przez Milsons Point do Darling Harbour. Jest to zatoczka, przy której toczy się życie nocne tego miasta. Luksusowe jachty, wystrojona młodzież  :). Tutaj również można podziwiać podświetlone na różne kolory miasto.

Darling Harbour w Sydney

Darling Harbour w Sydney

Transport publiczny w Sydney

W Sydney istnieje bardzo dobrze rozwinięta i dość tania jak na tamtejsze ceny sieć transportu publicznego. Aby podróżować po mieście warto zaopatrzyć się w kartę Opal. Jest to karta prepaid’owa, za pomocą której możemy jeździć autobusami, tramwajami, metrem a nawet pływać miejskimi promami. Turystom polecamy korzystanie z komunikacji miejskiej poza godzinami szczytu. Wtedy ceny za przejazdy są tańsze. Jeśli chodzi o transport z lotniska to my wybraliśmy Ubera. W okresie gdy byliśmy w Sydney była to najkorzystniejsza pod względem ceny i komfortu opcja dotarcia do miasta.

Podsumowując nasze wrażenia z Sydney – to miasto, w którym nie sposób się nudzić. Z jednej strony metropolia, a z drugiej dużo zieleni i zwierzaków. Bardzo mili ludzie, świetnie rozwinięta sieć komunikacji miejskiej. To wszystko sprawia, że Sydney zwiedza się bardzo przyjemnie. To bardzo dobre miejsce na start australijskiej przygody!

Widok na najsłynniejszą część Sydney

2 odpowiedzi do artykułu “Australia 2017 – Sydney

  1. Białucha Katarzyna

    Wspaniały,obszerny opis podróży. Jak zwykle Ania z mężem potrafią pieknie pokazać nam swą podróż.Dziekuje za możliwość zwiedzania świata na fb dzieki Wam