O wyjeździe do Ameryki Środkowej marzyliśmy od dawna. Wiele czytaliśmy na temat wspaniałej przyrody, pięknych krajobrazów i przemiłych ludzi. Kiedy trafiła się dobra okazja na bilety lotnicze do tej części świata od razu podjęliśmy decyzję – lecimy! Pierwszym przystankiem była stolica Panamy – Panama City.
31.01.2018
Uwielbiam moment kiedy wstaję rano i wiem, że tego dnia oraz w dniach kolejnych czego mnie coś fajnego. Lekki stres związany z podróżą praktycznie na drugi koniec świata jest nieodłącznym towarzyszem nawet najbardziej doświadczonego podróżnika. Nie inaczej było tym razem – Czy na pewno wszystko wzięliśmy? Może coś jeszcze powinniśmy mieć? Na szczęście wielkich dylematów nie mogliśmy mieć bo lecieliśmy w trzytygodniową podróż tylko i wyłącznie z bagażem podręcznym – z plecakami. Czy można przetrwać 3 tygodnie w Ameryce Środkowej bez dużego bagażu? Można, a nawet trzeba bo dzisiaj nie wyobrażam sobie dużej walizy czy nawet większego niż 40-50l plecaka podczas takiej podróży. Mój bagaż prezentował się tak:
Podróż rozpoczęliśmy lotem Warszawa – Amsterdam i krótkim zwiedzaniem stolicy Holandii. Wieczorem wyruszyliśmy z lotniska Schiphol do stolicy Meksyku.
Dwunastogodzinny lot Amsterdam – Mexico City zleciał nam bardzo szybko (głównie na spaniu). Potem przyszło czterogodzinne oczekiwanie na lotnisku w Meksyku. Dłużyło nam się strasznie. Na tamtejszym lotnisku panują niezłe mrozy… Obsługa chce chyba wymrozić wszystkich pasażerów.
Ostatni lot Meksyk – Panama City przebiegł szybko i sprawnie. Z powietrza mogliśmy podziwiać m.in. piękne wulkany Gwatemali:
Po kilku godzinach lotu lądowaliśmy w Panamie:
Punktualnie o 13.45 czasu lokalnego (-6 godzin w stosunku do czasu polskiego) wylądowaliśmy pierwszy raz w Ameryce Środkowej :).
Szybka procedura imigracyjna i mogliśmy cieszyć się tutejszym gorącym powietrzem. Nie ma nic przyjemniejszego niż temperatura ok. 30 stopni w środku naszej zimy :). Było gorąco, ale dzięki lekkiej bryzie bardzo znośnie. Po wyjściu z lotniska przywitał nas napis – Bienvenidos a Panama!
Dojazd z lotniska do centrum
Z lotniska do miasta wybraliśmy się autobusem miejskim (metrobus), dalej przesiadka w metro i po około 45 minutach dojechaliśmy do naszego hostelu.
Porada – transport lokalny jest oczywiście najtańszą opcją. Żeby dojść do przystanku autobusowego trzeba przejść kilkaset metrów – po wyjściu z lotniska można znaleźć znaki wskazujące kierunek. Pamiętajcie, żeby wybrać dobry przystanek i zamiast do centrum nie pojechać w drugą stronę :). Żeby skorzystać z komunikacji miejskiej trzeba mieć kartę metrobus. Niestety nie ma możliwości kupić karty na lotnisku (chyba, że od lutego coś się zmieniło), kartę można jedynie tam doładować (jeżeli ktoś jakimś cudem wybiera się niedługo do Panamy to mamy gdzieś jedną kartę, na której jest jakieś 4 USD, możemy odstąpić). Jeżeli jednak nie macie karty, a chcecie pojechać autobusem do miasta (pewnie Albrook) to możecie pójść na przystanek i poprosić kogoś żeby odbił się również za Was, a Wy oddacie mu gotówkę. Działa to w praktyce bardzo dobrze :).
Zakwaterowanie w stolicy Panamy nie należy do najtańszych. Jeżeli chcecie spać w niezłej lokalizacji i nie zapłacić wielkich pieniędzy to wybierzcie jeden z hosteli. Pokoje w nich są bardzo przytulne (poniżej odpowiedź dlaczego podróż tylko z podręcznym plecakiem była dobrą decyzją) :-).
Atrakcje Panama City
Casco Viejo
Po krótkim odpoczynku w hostelu ruszyliśmy zwiedzać stare miasto – Casco Viejo. Początki panamskiej starówki sięgają 1673 roku, a od 1997 starówka wpisana jest na listę UNESCO. Droga do Casco Viejo prowadzi przez typowe dla tej części świata uliczki zdobione całą paletą barw:
Elementem bardzo charakterystycznym są wszechobecne w Ameryce Środkowej, pięknie przystrojone autobusy, które nazywą się chickenbusami. Geneza nazwy jest prosta – mieszkańcy używają tego środka transportu do przewożenia m.in. żywego inwentarza :). Czasem (już niestety coraz rzadziej) można spotkać kogoś kto przewozi na kolanach żywego kurczaka. Autobusy zazwyczaj mają bardzo pomysłowe malowanie:
Samo Casco Viejo jest klimatyczne i nieduże – można obejść tę dzielnicę w kilkanaście minut. Podczas zwiedzania można odpocząć na jednym ze skwerów:
Głównym punktem starówki jest Plac Niepodległości (Plaza Independencia, znany również jako Plaza Mayor i Plaza Catedral). Jest to główny plac, na którym świętowano otrzymanie niepodległości od Hiszpanii w 1821 roku oraz od Kolumbii w 1903 roku. Wokół Placu Niepodległości zlokalizowane są m.in.
Bazylika Metropolitalna (niestety była w remoncie):
Muzeum Kanału Panamskiego:
Palacio Municipal, w którym znajduje się m.in. Muzeum Historii Panamy:
W niedalekiej odległości od placu znajduje się barokowy kościół La Iglesia de La Merced, którego powstanie datuje się na 1680 rok.
Obok kościoła jest wiele bardzo dobrze utrzymanych budynków mieszkalnych:
Jednym z najprzyjemniejszych miejsc w Casco Viejo jest Plaza Bolivar. To niewielki plac otoczony przez XIX wieczną architekturę.
Przy placu znajdują się m.in.
Kościół św. Franciszka z Asyżu:
Kolonialny Pałac Bolivar:
Pomnik Simona Bolivara:
Casco Viejo jest klimatyczne i nieduże – można obejść tę dzielnicę w kilkadziesiąt minut.
Mirador del Pacifico
Tuż obok Casco Viejo jest bardzo ładny punkt widokowy, z którego rozpościera się panorama zarówno na stare miasto jak i dzielnicę biznesową.
Stare miasto:
Wystarczy obrócić się o 180 stopni żeby z klimatu kolonialnej Panamy przenieść się do nowoczesnej metropolii strzeżonej przez wielkie szklane budynki:
Punkt widokowy Mirador del Pacifico jest bardzo fajnym miejscem żeby usiąść i odpocząć po miejskiej wędrówce. Panuje tu typowy chilloutowy klimat:
Jako, że uwielbiam panoramy to poniżej kilka zdjęć dzielnicy biznesowej:
Tutaj łączy się tradycja z nowoczesnością:
Avenida Balboa
Wzdłuż wybrzeża Pacyfiku ciągnie się Avenida Balboa – jedna z głównych ulic w stolicy Panamy (jeżeli nie główna :)). Tutaj możemy poczuć się jak w Miami City:
Co chwila mijali nas biegacze, rolkarze i deskorolkowcy. Jest to jedno z ulubionych miejsc mieszkańców na wieczorny jogging i spacer.
Widok z jednego z wiaduktów na Avenida Balboa oraz dzielnicę biznesową:
Na koniec dnia udało nam się znaleźć małą lokalną knajpkę gdzie zjedliśmy świetną obiadokolację :).
Oprócz tego co wyżej rozkoszowaliśmy się słynnymi Empanadas – czymś w rodzaju pierożka nadziewanego mięsem lub serem :). Nie wiedzieć czemu nie zrobiliśmy zdjęcia, musicie uwierzyć nam na słowo, że warto spróbować tego lokalnego ulicznego przysmaku.
W kolejnym poście opiszemy dwie inne atrakcje stolicy Panamy – słynne śluzy w Miraflores oraz Parque National Metropolitano.