Wizyta w raju – Seszele 2013 cz.4 Podsumowanie podróży

Podróż na Seszele była spełnieniem naszych podróżniczych marzeń. Odwiedziliśmy jedno z najbardziej ekskluzywnych miejsc na świecie mając zaledwie niecałe 24 lata. Podróżą tą udowodniliśmy nie tylko sobie, ale i innym, że marzenia można spełniać nawet będąc pracującym studentem. Za stosunkowo niewielkie pieniądze jak na ten rejon świata zafundowaliśmy sobie wycieczkę, której nie zapomnimy do końca życia. Jeżeli ktoś mnie zapyta gdzie czułem się jak w raju to z pewnością odpowiem – na Seszelach. Przepiękne wyspy pokryte soczystą zielenią tamtejszej dżungli, niespotykane granitowe głazy leżące na plażach tak, że sprawiają wrażenie jakby ktoś je porozrzucał przypadkiem, bielutki piasek, który jest domem dla setek krabów, turkusowe wody Oceanu Indyjskiego, a przede wszystkim wspaniali i wyluzowani ludzie sprawili, że Seszele jest jednym z miejsc, do których chcielibyśmy jeszcze kiedyś wrócić.

Podczas naszej tygodniowej podróży odwiedziliśmy tylko największą seszelską wyspę Mahe. Jeżeli mielibyśmy więcej czasu to na pewno wybralibyśmy się na pobliską Praslin, czy wspaniałą La Digue. Jeżeli jednak ktoś Wam powie, że Mahe nie jest warta nawet kilku dni to z pewnością ta osoba nie poznała tego co na tej wyspie najpiękniejsze:

DSC_0082

DSC_0015

DSC_0852

DSC04227

Wyspa Mahe jest dobrze rozwinięta. Można korzystać z taniego transportu publicznego, wypożyczyć samochód czy poruszać się taksówką. Ludzie są bardzo mili. Do dzisiaj śmiejemy się wspominając dzień, w którym większość Seszelczyków pobrało wypłatę… Już na przystanku autobusowym dosiadł się do nas Pan spod budki z piwem, który ośmielony kilkoma piwkami zaczął nas wypytywać skąd jesteśmy i co robimy na Seszelach. Opowiedział nam o miejscach, które warto odwiedzić (przynajmniej się starał ;)), a gdy dowiedział się gdzie jedziemy postanowił dotrzymywać nam kroku aż do momentu wyjścia z autobusu :). Cały autobus bujał się w rytmie muzyki, a spośród jadących może tylko kierowca był trzeźwy (chociaż i w to powątpiewam :)). Fajnie jest zobaczyć jak jednego dnia prawie wszyscy dorośli Seszelczycy oddają się zabawie, a przy tym nawet mocni pijani są niezwykle mili dla innych :).

PS. Jeżeli będziecie na Seszelach to koniecznie spróbujcie lokalnego piwka Sey Brew:

DSC04193

Ceny

Seszele do najtańszych państw na pewno nie należą. Butelka wody potrafi kosztować w supermarkecie nawet 5zł w przeliczeniu na naszą walutę, a paczka kilku bułek 4zł. Za obiad w lokalnej restauracji średniej klasy trzeba zapłacić około 40-60zł. Nam na szczęście udało się znaleźć nocleg, w którym mieliśmy zapewnione wyżywienie :). Pozwoliło nam to poznać prawdziwe seszelskie smaki, nie te przystosowane do gustów turystów.

Kuchnia kreolska opiera się głównie na rybach, drobiu i nabiale. Je się bardzo dużo owoców i raczej mało warzyw – gleba na wyspie jest bardzo uboga w składniki mineralne i nieustannie wymywana przez deszcze. Oprócz tropikalnych drzew owocowych nie rośnie tam zbyt wiele jadalnych roślin. Jednym z ciekawszych rozwiązań stosowanych w kuchni kreolskiej jest przygotowywanie surówek do kolacji z niedojrzałych owoców mango, papai czy tzw. owocu golden apple (raczej nie ma nic wspólnego z jabłkiem). Mieliśmy okazję zjeść też danie, które je się chyba tylko w rejonie Seszeli – Sztokfisz (suszona ryba, nazwa ta jest używana w Europie odnośnie dorsza, na Seszelach robiony jest z innych gatunków ryby i inaczej się nazywa) gotowany w mleczku kokosowym – było to coś przepysznego (chociaż wcale się nie zapowiadało). Sztokfisz wygląda bowiem jak ścierka wysuszona na słońcu i jest twardy jak kamień. Po ugotowaniu w mleczku robi się mięciutki i pachnący :). Oprócz tego jedliśmy na przykład zupę z liści (rosły sobie na drzewach na całej wyspie). Do dziś nie wiemy co to było, ale w smaku przypominało mix rosołu ze szczawiową (przeżyliśmy :)). W hotelu na pewno nie uraczyli by was takimi wynalazkami!

Transport pomiędzy wyspami jest możliwy na dwa sposoby – prom lub samolot. Pomiędzy Mahe, Praslin i La Digue kursują promy Cat Cocos i Inter Island Ferry. Nie są one dość tanie, za bilet w jedną stronę trzeba zapłacić ok. 50 Euro… Oczywiście przelot awionetką linii Air Seychelles pomiędzy wyspami jest jeszcze droższy :).

Podsumowanie kosztów.

Przelot na trasie Warszawa – Dubaj – Mahe – Dubaj – Warszawa kosztował nas około 1900zł.

Trasa:

mapa_seszele

Nocleg – 50 Euro.  Do tego trzeba doliczyć koszty utrzymania i koszty, które ponieśliśmy przed podróżą – przede wszystkim szczepienia.

Całość wyjazdu bez szczepień kosztowała nas trochę mniej niż 3000 zł, czyli tyle ile kosztują tygodniowe wakacje All Inclusive z biurem podróży w Grecji, Hiszpanii czy Portugalii :).

Jadąc na Seszele nie zapomnijcie kremu z bardzo wysokim wysokim filtrem!!! My wzieliśmy jedną małą butelkę 50 i zużyliśmy ją całą – a niższe filtry wróciły do Polski. Czasem nawet 50 była niewystarczająca.

PS. Tak jak wspomniałem mieszkaliśmy u wspaniałej kreolskiej rodziny dzieląc pokój z równie fajnymi rodakami – Agatą i jej Tatą. W dniu, w którym opuszczaliśmy pokój,  wprowadził się do niego Pan Artur Anuszewski – światowej sławy podróżnik, który odwiedził już ponad 150 państw świata, a Seszele były jego kolejnym przystankiem. :). Pozdrawiamy Was!

A oto Julienne, jej wspaniała rodzina oraz my :). Julienne miała pięcioro swoich dzieci oraz dwoje adoptowanych. Kilka kotów i psów – Pełna Chata!

DSC_0094

 

6 odpowiedzi do artykułu “Wizyta w raju – Seszele 2013 cz.4 Podsumowanie podróży

  1. Kaja

    Witam, w jakim terminie byliscie, bilety w zdumiewajaco niskiej cenie (chociaz bywaly duzo tansze ale wylot nie z Pl). I po co szczepienia przed pobytem na Seszelach? Przeciez nie ma takich wymogow ani zagrozen. Gratuluje realizacji marzen. Dziwi mnie tylko Wasz entuzjazm do alkoholizmu napotkanych Seszelczykow. Pozdrawiam

    1. Mikołaj Autor

      Hej,
      na Seszelach byliśmy w czerwcu. Skorzystaliśmy z promocji Emirates – linie wchodziły wtedy do Polski. Od tamtego czasu tańszej oferty z wylotem i powrotem nie było i możliwe, że nie będzie. Szczepienia robiliśmy nie tylko ze względu na Seszele – tam wymagana jest jedyna szczepionka na żółtą febrę, ale tylko w przypadku gdy leci się tam z Afryki. Wiedząc, że będziemy dużo podróżować postanowiliśmy skompletować szczepienia już przed Seszelami.
      Co do alkoholizmu Seszelczyków – myślę, że nie są oni bardziej narażeni niż np. Polacy. To był tak naprawdę jeden dzień kiedy większość była pijana, poza tym nie odnotowaliśmy takich przypadków :).
      Pozdrawiam!

    2. ela

      Przepięknie, a ile czasu tam byliście ???I jeśli to nie tajemnica to ile trzeba przeznaczyć na taką podróż???

      1. Mikołaj Autor

        Hej,
        Byliśmy tydzień. Trochę chyba zbyt krótko :). Skupiliśmy się na głównej wyspie bo na kolejne już zabrakło czasu. Za całość wydaliśmy mniej niż 3000zł na osobę.
        Pozdrawiam!

  2. Adrian i Kaja

    Hej 🙂 My bardziej nastawilismy sie na praslin i la digue ale tez zostawilismy sobie pare dni na mahe i po Waszym opowiadaniu widzimy ze był to dobry wybor Pozdrawiamy 🙂

    1. Mikołaj Autor

      Mahe jest bardzo niedoceniana, nawet nie wiem dlaczego. Gdybyśmy mieli więcej czasu to też byśmy odwiedzili inne wyspy. Dobry wybór 🙂