Jeszcze przed przyjazdem do Hongkongu nasz plan zakładał wizytę w Makau – kolebce światowego hazardu. Podobnie jak Hongkong, Makau to specjalny region administracyjny należący do Chin. Miasto to było kolonią portugalską począwszy od XVI wieku aż do 1999 roku, kiedy to 20 grudnia Portugalczycy przekazali Chińczykom prawo do tego regionu. Makau tak jak Hongkong posiada odrębny system gospodarczy oraz monetarny. Walutą, która jest używana w tym regionie jest 1 Pataca (~0,5zł). W mieście można płacić również Dolarami Hongkońskimi.
Dojazd do Makau z Hongkongu nie stawi problemu. Promy z Hongkongu do Makau kursują co 30 minut. Odpływają z Hong Kong Macau Ferry Terminal położonego na wyspie Hongkong oraz z China Ferry Terminal w dzielnicy Kowloon. My ze względu na bliskość wybraliśmy wypłynięcie z drugiego portu. Położony jest on tuż przy parku Kowloon, a terminal mieści się wewnątrz centrum handlowego Harbour City położonego przy Canton Road.
Bilety na wodolot nie należą do najtańszych. Ceny biletów podane w Dolarach Hongkońskich:
Rozkład połączeń dostępny jest w języku chińskim oraz angielskim :):
Ku naszemu zdziwieniu będąc w terminalu kilka minut po 10 bilety dostaliśmy dopiero na prom odpływający o godzinie 12. Korzystając z wolnego czasu pospacerowaliśmy po centrum handlowym. Dotarliśmy na ostatnie piętro skąd można wyjść na punkt widokowy, z którego rozpościera się fenomenalny widok na wyspę Hongkong:
Jest tam też jeden z charakterystycznych punktów, który można zobaczyć na wielu zdjęciach – rzeźba/posąg delfinów :):
Podróż promem z Hongkongu do Makau trwa około 60 minut. Siedzenia są bardzo wygodne i można się spokojnie przespać :). Niestety promy mają jeden minus – temperatura. Podczas gdy na zewnątrz jest 30 stopni, wewnątrz promu jest ledwo 15… Przez 60 minut podróżuje się w lodówce dlatego warto mieć ze sobą jakąś bluzę lub kocyk. My nie mieliśmy i nieźle wymarzliśmy.
Po obu stronach – w Hongkongu i Makau przechodzi się odprawę celną dlatego trzeba mieć ze sobą paszport.
Po godzinie spędzonej na promie dopłynęliśmy do Makau, szybka kontrola paszportowa i ruszyliśmy zwiedzać to miasto. Nie zdążyliśmy wyjść z terminala, a od razu wpadliśmy w oko jednemu z naganiaczy, który zobaczył w nas spragnionych wrażeń turystów i zaoferował wynajęcie samochodu wraz z kierowcą za dość dużą kwotę. Dopiero po kilkunastu minutach udało nam się go spławić z czego wyraźnie był niezadowolony. Pierwszy nasz cel to Stare Miasto wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Tuż po wyjściu z terminala naszym oczom ukazał się w oddali słynny hotel Grand Lisboa – jeden z symboli tego miasta:
Jak wspomnieliśmy Makau to była kolonia portugalska. Tutaj czas płynie trochę wolniej niż w Hongkongu. Na ulicach nie ma ogromnych korków, ludzie nie biegną, a wąskie klimatyczne uliczki przypominają raczej jedno z miast Europy Zachodniej aniżeli chińskiego tygrysa :).
Szczególnie do gustu przypadły nam wspomniane uliczki:
Napisy na ulicach w Makau są w trzech językach – chińskim, angielskim i oczywiście portugalskim.
Podczas spaceru po mieście odwiedziliśmy wiele zabytków pochodzących z czasów kolonialnych. Nad miastem góruje Fort Guia, a tuż obok niego znajduje się katolicki cmentarz św. Michała, pośrodku którego umieszczona jest mała kaplica, w której odbywają się katolickie nabożeństwa.
Cmentarz jest bardzo zadbany i gdyby nie chińskie napisy na nagrobkach ciężko byłoby go odróżnić od jego europejskich odpowiedników. Wiele nagrobków posiada okazałe posągi Matki Boskiej czy Aniołów.
Po krótkim odpoczynku poszliśmy zjeść obiad. Spotkało nas miłe zaskoczenie – ceny w Makau są nieco niższe niż w Hongkongu, a i obiad który wybraliśmy smakował nam dużo bardziej :). Dzięki europejskiej przeszłości do obiadu w Makau można bez problemu dostać sztućce :).
Po obfitym posiłku ruszyliśmy w stronę głównych atrakcji Starówki. Zwiedzanie starego miasta rozpoczęliśmy od ruin katedry św. Pawła. Świątynia ta została zbudowana w XVII wieku przez Jezuitów. W 1762 roku zakonników wyrzucono, a w Katedrze urządzono koszary, które spłonęły w 1835 roku. Zachowała się jedynie ozdobiona pięknymi płaskorzeźbami fasada:
Do fasady prowadzącą wielkie kamiennie schody, które oblepione są turystami chcącymi sobie zrobić zdjęcie na tle tego pięknego zabytku architektonicznego.
Kolejnym punktem naszego spaceru był słynny Plac Senatu (Largo do Senado). Plac ten pokryty jest słynnym brukiem w biało-czarne wzory, a pośrodku placu znajduje się fontanna. Wokół placu jest wiele odrestaurowanych budynków:
Jeden z najpiękniejszych budynków mieszczących się w okolicach Placu Senatu to kościół św. Dominika. Piękny przykład portugalskiego budownictwa:
Wnętrze kościoła choć skromne jest bardzo klimatyczne.
Ulice prowadzące do placu są bardzo zatłoczone. Pełne są one różnego rodzaju sklepów z czego większość stanowią te sprzedające słodycze. Makau słynie ze wspaniałych portugalskich słodkości :).
Po zwiedzaniu przyszedł czas na tutejszą rozrywkę – kasyno :). Będąc w Makau nie można nie pójść do któregoś z kasyn. My wybraliśmy to najbardziej znane – kasyno w hotelu Grande Lisboa. Niestety w kasynach jest surowy zakaz fotografowania i filmowania, a wielu ochroniarzy pilnuje tego bardzo solidnie. Oczywiście być w Makau i nie postawić nic w kasynie to tak jak być w Tajlandii i nie skorzystać z masażu :). Grać w kasynach można tylko za dolary hongkońskie dlatego warto mieć przy sobie gotówkę. Dla amatorów gier hazardowych Makau to prawdziwy raj, my jedynie kojarzyliśmy ruletkę, poker i jednorękiego bandytę. Nasz wybór padł właśnie na jednorękiego bandytę. Po początkowych sukcesach oczywiście potem wszystko przegraliśmy. Na szczęście postawiliśmy tylko 20 dolarów hongkońskich ;).
Wizyta w kasynie była ostatnim punktem naszej wycieczki do Makau. Z kasyna udaliśmy się prosto do terminala promowego Macau Outer Harbour Ferry Terminal skąd odpłynęliśmy w stronę Hongkongu. Tuż przed wejściem na pokład mogliśmy jeszcze podziwiać kolorowe Makau:
Po przyjeździe do Hongkongu jeszcze raz poszliśmy pooglądać wspaniałą panoramę wyspy, tym razem porą nocną :).
Podsumowanie
Będąc w Hongkongu warto poświęcić jeden dzień na Makau (w zupełności wystarczy). Ze względu na swoją kolonialną przeszłość miasto to jest zupełnie inne niż wszystkie azjatyckie metropolie. Chodząc ulicami Makau można poczuć się prawie jak w Europie. Jest to miła odmiana w porównaniu do głośnego i pędzącego Hongkongu. Warto!